maj 30 2004

Po godzinach


Komentarze: 1

Etnologia to nie tylko kierunek studiow, strikte nauka... Dzieki temu kierunkowi moge widziec wiecej, wiecej rozumiec...

Siedzac na ławce w parku okolo dziewiatej wieczorem, przy jednej z glownyh ulic Lodzkiego srodmiescia, samemu saczac piwo, wtapiajac sie w otoczenie, zwracam uwagwe na wiecej zjawisk niz kiedykolwiek wczesniej, wiecej rzeczy wydaje mi sie jasnych i przejrzystych...

Pierwsze moje spostrzezenie to byl przystanek tramwajowy... Osob czekajacych na tramwaj bylo okolo dwudziestu.
Po niewielkiej chwili zastanowienia wiedziałem, ze zdecydowana wiekszosc, to studencijadacy do akademikow na Lumumbowie... Przyjechal tramwaj nr. 9 i wsiadlo okolo 3-4 osob, nastepna przyjechala 12ka i wsiadla reszta. Dwie lawki obok zasiadla parka - chlopak z dziewczyna i juz po niedlugiej chwili domyslilem sie, ze sa to studeci Uniwersytetu.
Kilkanascie metrow dalej zasiadl zolnierz (czerwone berety) przy stoliku szachowym. Niektore odruchy mial charakterystyczne dla wojskowych, nawet sam sposob picia piwa mowil o jego wojskowym wychowaniu, pozycja wyprostowana, dynamiczne, zdecydowane ruchy. To wszystko mowilo za siebie, ale on akurat mial mundur, co nie zmienia faktu, ze kazda profesja wytwarza pewne cechy dla siebie charakterystyczne...

Wczesniej bylem w pewnej pijalni, znajdujacej sie w okolicy, kupilem piwo i zasiadlem przy lawie w pewnej pustej doczasu sali. Po krotkim czsie do pomieszczenia weszlo dwoje ludzi okolo piecdziesiatki, onbyl ubran calkiem legancko, w niebiesko granatowy garnitur, ona miala takze elementy niebieskiego w swoim stroju... Po kilku minutach stwierdzilem, ze on jest maszynista PKP, a ona najpewniej konduktorka...

Stajac juz na przystnku, czekajac na tramwaj do domu, zobaczylem dwoch osobnikow, ubranych w dres, zmierzajacych w moja strone... Mialem wlasnie wyciagnac telefon, zeby sprawdzic ktora godzina, ale nawet nie siegnalem do kieszeni, tylko pozwolilem sobie na krotkie, przenikliwe spojrzenie w strone ow osobnikow. Po krotkiej krotkiej chwili wiedzialem, ze nie sa z tych, co "kroja"komorki na ulicy. Swiadczyc o tym mogl ich stroj, od stop, do glow markowy, oraz sposob chodzenia, bardziej pozerski, niz praktyczny (takze zbyt spokojny, jak na ludzi szukajacych "okazji") ...

Nie wiem tylko ile jest w tym madrosci zyciowej, a ile naukowej, i czy umialbym to wszystko wykorzystac, gdyby nie sposob myslenia, jakiego nauczylem sie podcas tych stodiow ...

duncan : :
Agutia
31 maja 2004, 16:37
:)

Dodaj komentarz